Jak tworzyć przemysł nowocześnie, elegancko i z pasją
Firma CHEMAT z ludźmi i dla ludzi
Ma renesansowe podejście do życia i pracy, brytyjskie poczucie humoru i wizję, która rozpędziła jego biznes. Bo przecież „wyobraźnia jest jak spadochron i działa tylko wtedy, gdy jest otwarta.” Mówi, że CHEMAT Sp. z o.o., który stworzył od podstaw nosi w sobie pierwiastek chemii i automatyki, i że to wypadkowa jego zainteresowań od czasów studiów na Politechnice Łódzkiej. W „najlepszej uczelni w kraju” ukończył wydziały elektryczny oraz chemii procesowej i inżynierii środowiska. Prezes Zbigniew Ułanowski mówi też, że człowiek bez maszyny jakoś się obejdzie, gorzej w drugą stronę. Dlatego zespół, który stworzył w CHEMACIE jest dla niego najważniejszy. Dlaczego warto aplikować o pracę w jego firmie? Czy jest tam szansa dla młodych koninian, którzy mają otwarte głowy, lubią zdobywać wiedzę i kompetencje, i rozwijać pasje? Niekoniecznie związane z wykształceniem i zawodem?
Wizytówka CHEMAT-u w sieci „mówi” do inżynierów, za to profil w portalu społecznościowym jest adresowany do śmiertelników. „Trudne rzeczy niekoniecznie trzeba wyjaśniać trudnym językiem” – to credo prezesa tej firmy, Zbigniewa Ułanowskiego. – W każdej branży używa się profesjonalnego języka, on skraca czas komunikacji, ale rozumie go wąska grupa specjalistów. Jeśli chcę, by rozumieli mnie ludzie spoza inżynierskiej branży, muszę używać zrozumiałego dla nich języka, którym objaśniamy nasze działania, np. na Facebooku. Jeśli to potrafimy, budujemy mosty – tłumaczy.
Jego marzeniem jest otaczać się ludźmi z pasją. – Trudno przewidzieć, czy 10-latek ma predyspozycje, by zostać inżynierem procesowym, natomiast każda aktywność poza szkołą, pobudza do poszukiwań, tworzenia, dowiadywania się i sięgania po więcej. Ludzie powinni być w renesansie, bo to po prostu otwiera umysł. Sam nie byłem kujonem, raz skorzystałem nawet z urlopu dziekańskiego, ale w tzw. międzyczasie wygrałem dla mojego akademika magnetowid w jeździe figurowej na lodzie – uśmiecha się prezes CHEMAT-u. Mówi też, że wszystkiego można się nauczyć, ważna jest nie tylko edukacja, ale też podejście do wiedzy, które szczepi się nam w domu, od najmłodszych lat. – Szacunek do wiedzy jest u nas najważniejszy, jest ona konieczna, byśmy rozwiązywali problemy. Nie chodzi wyłącznie o kwestie technologiczne, chociaż w CHEMACIE realizujemy także pasję inżynierską w wielu profesjach – dodaje. Jego firma, którą w 2010 r. pobudował na peryferiach Konina, na terenie, gdzie dawniej działała FUGO, zatrudnia chemików, biotechnologów, automatyków, konstruktorów oraz wykonawców projektów, jak monterzy czy spawacze. Jedną z wąskich branż, w jakich się specjalizuje jest np. produkcja i instalacja urządzeń przemysłu spirytusowego, chemicznego, a nawet farmaceutycznego. – Znamy się również na skomplikowanych operacjach z dziedziny inżynierii procesowej, na deweloperce przemysłowej, a od kilku lat mamy status centrum badawczo-rozwojowego, gdzie można rozwijać naukową pasję – wyjaśnia Zbigniew Ułanowski, w którego zespole doktoryzują się obecnie Marzena Czapnik i Justyna Rębas.
– Lubimy zadania typu „zaprojektuj i wybuduj”. Wchodzimy w pewne projekty jako główny wykonawca, jesteśmy obecni na każdym etapie inwestycji. Wykonujemy projekt budowlany, często uruchamiamy zakład przemysłowy, częściowo przeprowadzamy rekrutację, kompletując załogę. Zajmujemy się czymś takim, jak deweloperka przemysłowa: budujemy zakład, lokujemy go w rynku, kupujemy surowce, sprzedajemy produkty, prowadzimy cały proces produkcyjny, aby później znaleźć klienta, który będzie ten biznes kontynuował. Mamy już na koncie kilka takich realizacji (m.in. Destylacje Polskie Sp. z o.o. w Obornikach, jedna z większych na rynku firm handlujących etanolem do produkcji wódek czy biopaliw – przyp. red.), gdzie kapitałowo i technologicznie zaangażowaliśmy się tylko na początku. Zbigniew Ułanowski, szef CHEMAT-u podkreśla, że jego firmę wywołuje rynek, nakazuje to uwzględniać specyficzne wymagania klientów, którzy oczekują projektów spersonalizowanych, często z różnych branż. Konsekwencją tego podejścia do biznesu stało się działające od kilku lat w CHEMACIE centrum badawczo-rozwojowe. – Jest naszą dumą, dzięki niemu jesteśmy dalej niż konkurencja, a przy nowych projektach finansowanych np. ze środków UE, CHEMAT jest wiarygodnym wykonawcą. Jesteśmy też marką w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska czy w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, nie wypadało nam nie być w tym elitarnym gronie, więc zdobyliśmy certyfikat. Warunkiem było m.in. inwestowanie pewnej części środków w badania i musi to zostać wpisane w strategię rozwoju. Utrzymanie tego statusu nie jest proste, co roku raportujemy nasze działania w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii, i jak na razie udaje się nam go potwierdzać. Trzeba pamiętać, że nie wszystkie badania kończą się powodzeniem, tylko niektóre stanowią o postępie. Prezes CHEMAT-u wyjaśnia, że na straży tej wartości znów stoją ludzie. – To nauka, w której się poszukuje, więc szukamy. Z naszą kadrą mamy większe szanse, kompetentni ludzie wiedzą, zawężają więc poszukiwania, zwiększając prawdopodobieństwo nowych odkryć. Jak widać, Konin jest miejscem, gdzie da się zrobić dużo fajnych rzeczy.
Przykładem deweloperki przemysłowej, o której mówi Zbigniew Ułanowski jest gorzelnia „Maliniec”, wybudowana ze środków firmy. Pokazuje za oknem na pola, na których rozłożona jest kukurydza. 30 tysięcy ton, które firma skupiła od miejscowych rolników. – Zakład tej skali, co CHEMAT, w moim odczuciu jeden z nowocześniejszych tutaj, w którym zatrudniamy 65 osób (natomiast w gorzelni – 30), wpływa na lokalną gospodarkę. Firma musi zarabiać, by inwestować i się rozwijać, przetrwa nie ta największa czy najsilniejsza, ale ta, która potrafi przystosować się do zmian na rynku. Mamy tu jak w rodzinie, porażki, zwycięstwa, radości i smutki. Problemy do rozwiązania. Firma musi mieć lidera, kompetentnego menadżera, a co ważne – klienta, który jest kluczowy w biznesie. Jest on podmiotem wszystkich działań, naszym być albo nie być – wyjaśnia szef CHEMAT-u. Mimo iż rynek pracy należy dziś do pracowników i nie jest łatwo pozyskać specjalistę czy fachowca, prezes Ułanowski twierdzi, że firma powinna zrobić wiele, by najlepszego pracownika zatrzymać. – Nigdy nie ma takiej sytuacji, że mamy tylu kompetentnych ludzi, że więcej nie trzeba – mówi.
Z tego samego powodu stara się, by CHEMAT istniał w świadomości koninian jako przedsiębiorstwo zaangażowane i odpowiedzialne społecznie, oddające część swojego czasu i pieniędzy lokalnemu sportowi, organizacjom pozarządowym czy przedsięwzięciom promowanym przez miasto. Mimo iż jego klienci w lwiej części pochodzą z kraju i zagranicy. – Nasze produkty są lokowane poza Koninem, ale firma działa tutaj. Pracownicy CHEMAT-u są najczęściej mieszkańcami Konina, mają tu swoje rodziny, więc to się wszystko rozgałęzia i łączy. Jeśli więc pojawia się mądra, cenna inicjatywa wymagająca sponsorowania, chętnie się włączamy, bo chcemy pokazać, że firma nie jest nastawiona na maksymalizację zysku, że ważni są ludzie, a praca w CHEMACIE to także prestiż – mówi prezes Ułanowski.
Ta odpowiedzialność, będąca częścią misji konińskiej firmy wiąże się również z zagrożonym dobrem, jakim są przyroda i czyste powietrze. Jak CHEMAT, firma przemysłowa, realizująca projekty dla branży chemicznej czy farmaceutycznej, wywiązuje się z tego zadania? – Technologia jest coraz mocniej zaawansowana i zmienna, ma bardzo krótką żywotność. Zużywając czynniki energetyczne do wytworzenia jakiejś formy produktu, szukamy rozwiązań, które są najtańsze, czyli zużywają najmniej energii. Myślę o prądzie, parze technologicznej, o energii cieplnej – szeroko rozumianej. A dalej schodzimy punkt niżej. Jeśli mamy spalać węgiel, to dzisiaj potrafimy go spalić tak dokładnie, że wykorzystujemy każdy dżul, czyli nie wypuszczamy sadzy do komina, która jest niespalonym węglem, bo to jest marnotrawstwo. Potrafimy już oczyszczać pyły, uzdatniać spaliny czy usuwać dwutlenek węgla. Podobnie jest z instalacjami do uzdatniania wody, która jest drogim surowcem – każdy jej obieg w przemyśle jest teraz zamknięty, nie jak dawniej – półotwarty. Przemysł rzadko produkuje dziś ścieki na taką skalę jak parę lat temu. Wielkie zakłady energetyczne dużo efektywniej użytkują też paliwa kopalne, a co za tym idzie, emitują mniej szkodliwych substancji, niż niektóre gospodarstwa domowe, w których pali się w piecach starego typu. Powszechnie stosuje się recykle. Nie oddamy dziś do ruchu zakładu, który nie spełnia norm. Więc moim zdaniem ekologia broni się sama, a produkcja cieplna z odpadów będzie stanowiła dla nas wkrótce kolejne wyzwanie – kończy Zbigniew Ułanowski.
Izabela Bobrowska
Przegląd Koniński